poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 9

Obudziły mnie promienie słońce padające prosto na moją twarz. Obróciłam się na drugi bok, otworzyłam oczy i zobaczyłam na zegarku godzinę 10:57. Postanowiłam już wstać. Wyciągnęłam się, a następnie usiadłam na skraju łóżka. Byłam cała zaspana, ale to, co ujrzałam od razu mnie rozbudziło. Dam sobie rękę uciąć, że mój krzyk usłyszeli sąsiedzi.
W kącie pokoju na brązowym fotelu siedział blond włosy chłopak. Moja wystraszona twarz rozbawiła go, ponieważ głupio się zaśmiał.
- Ładnie wyglądasz podczas snu. - wstał i zaczął przechadzać się po pokoju. Zatrzymał się przy półce, na której stały zdjęcia. - Mam nadzieję, że posłuchałaś mnie i nic nie powiedziałaś koleżance, o tym, co się wydarzyło? - zapytał, biorąc w tym samym czasie zdjęcie, na którym byłam ja razem ze starszą siostrą. Gdy nic nie odpowiadałam obrócił głowę w moją stronę i podniósł brew. Pokiwałam szybko głową, na co uśmiechnął się i wrócił do oglądania zdjęć. Wziął do rąk ramkę, na której byłam ja oraz mój dawny przyjaciel Michael. Siedziałam mu wtedy na plecach. Ja zrobiłam głupią minę, a Mike uśmiechnął się słodko. Mieliśmy tam po 16 lat. Dokładnie pamiętam ten dzień.
Przyszedł do mnie wtedy, bo moi rodzice robili grilla. Gdy on siedział i gadał z nimi, ja szłam z sokiem w szklance. Potknęłam się i niechcący wylałam go na jego bluzkę. Rozzłoszczony zaczął gonić mnie po całym ogrodzie. Złapał mnie, po czym zaczął łaskotać. Następnie wziął mnie na barana. Moja siostra przechodziła wtedy obok nas i poprosiła, abyśmy zapozowali do zdjęcia.
Na samo wspomnienie na moją twarz wkradł się mały uśmiech.
Horan długo przyglądał się temu zdjęciu, po czym odłożył je na miejsce.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam cicho, gdy on skończył oglądać zdjęcia i obrócił się w moją stronę.
- O 22 przyjadę po Ciebie. Ubierz krótką spódniczkę. - puścił mi oczko i uśmiechnął się, lecz ten uśmiech nie dotarł mu do oczu.
- Chyba śnisz. - prychnęłam. Na jego twarzy ujrzałam zdziwienie. Nie spodziewał się, że sprzeciwie mu się. Zaczął iść w moją stronę wolnym krokiem. Przestraszyłam się, co spowodowało moje małe kroki do tyłu. Niestety za mną stało łóżko. Potknęłam się o nie, a następnie wylądowałam na miękkim materacu.
Mężczyzna wykorzystał ten moment i usiadł na moich udach. Chciałam go zepchnąć, ale wziął moje ręce i trzymał je nad mą głową jedną dłonią. Pochylił się i zaczął jeździć nosem po mojej szyi, a następnie ją całować. Wierciłam się i krzyczałam, lecz on nic sobie z tego nie robił.
- Ubierz - pocałunek - krótką - drugi pocałunek - spódniczkę - i kolejny pocałunek.
Nie odzywałam się ani nie wierciłam. Nie miałam już siły. Chciałam, aby jak najszybciej stąd poszedł. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Chłopak widząc to otarł kilka moich łez i powiedział:
- Bądź gotowa na 22. Pamiętaj: nie lubię, gdy ktoś się spóźnia. - po czym bez słowa wyszedł. Wstałam szybko i poszłam do łazienki.
Moje oczy były czerwone od łez. Przemyłam twarz zimną wodą i oparłam się o szafkę. Wzięłam kilka wdechów i wydechów, a następnie, gdy się trochę uspokoiłam wzięłam szybki prysznic.
Z kuchni wzięłam miskę płatków i usiadłam na kanapie z laptopem. Włączyłam mój ulubiony serial i tak spędziłam cały dzień.
Nim się obejrzałam na zegarku wybiła godzina 21:20. Szybko wyłączyłam laptopa, umyłam miskę i poszłam do łazienki. Umalowałam się tak, jak na co dzień, czyli fluid, puder, tusz do rzęs i róż. Miałam dylemat, w co się ubrać. Na początku chciałam ubrać spódnicę żeby Horan się nie złościł, ale postanowiłam nie robić tego, co on chce. Żyjemy w wolnym kraju. Po wewnętrznej walce założyłam jeansowe rurki, czarną koszule i białe adidasy. Gdy byłam już gotowa sprawdziłam na telefonie godzinę. Na wyświetlaczu była 21:56. Na szczęście nie spóźniłam się. Bałam się tego, że nie wiedziałam gdzie tajemniczy chłopak mnie zabiera. Nie miałam ochoty nigdzie z nim wychodzić.
Gdy myślałam o tym wszystkim poczułam wibracje w kieszeni. Była to moja komórka. Wyciągnęłam ją i zobaczyłam, że to sms.

Od nieznany:
Czekam pod blokiem. N

Nie brałam żadnej torebki. Potrzebny mi będzie tylko telefon i pieniądze, a to schowałam w kieszeni. Wzięłam jeszcze z wieszaka skórzaną, czarną kurtkę i wyszłam zamykając drzwi.
Zobaczyłam pod blokiem czarnego mustanga. Koło drzwi pasażera opierał się Horan. Miał na sobie czarne rurki, białą koszulę i jeansową kurtkę. Jego niebieskie oczy przysłaniały ciemne okulary. Nie wiem, po co je założył, przecież jest noc.
Podeszłam do niego, a on zmierzył mnie wzrokiem, po czym otworzył mi drzwi auta. Bez słowa wsiadłam. Tą samą czynność powtórzył mężczyzna.
Przez kilka minut jechaliśmy w ciszy, ale Niall postanowił ją przerwać.
- Czemu nie założyłaś spódniczki? - zapytał. Poruszyłam się niespokojnie na siedzeniu. Już myślałam, że o tym zapomniał.
- Nie chciałam. Żyjemy w wolnym kraju. Nie muszę robić tego, co Ty chcesz. - powiedziałam odważnie. Popatrzył na mnie, a następnie mocniej wcisnął pedał gazu. Jechał z bardzo szybką prędkością nie zważając na przepisy drogowe. Serce niemal podeszło mi do gardła.
- Zwolnij! - krzyczałam, ale nic sobie z tego nie robił. - Chcesz nas zabić?! - w połowie zdania załamał mi się głos. Nie chciałam tak zginąć. - Boże, okej! Przepraszam! Będę robić, co chcesz tylko zwolnij!
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuje! - wykrzyczałam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, co właśnie powiedziałam, ale nie miałam innego wyjścia. Wiedziałam, że wkurzył się o to, co powiedziałam mu na temat spódniczki.
Zaśmiał się, po czym wjechał na plac pełen ludzi. Nie wiedziałam, co tu się znajduje. Na pewno nie była to dyskoteka. Mijaliśmy pełno osób. Dziewczyny ubrane były w sukienki, które więcej odsłaniały niż zasłaniały. Miały bardzo mocny makijaż. W ogóle tu nie pasowałam. Ciesze się, że nie ubrałam się tak, jak kazał mi Horan, ponieważ mężczyźni tylko ślinili się na widok tych kobiet.
Byłam tak bardzo zajęta oglądaniem tego wszystkiego, że nawet nie wiem kiedy zatrzymaliśmy się. Horan wyszedł z auta i podszedł do jakiejś grupki. Prychnęłam. Nawet nie mógł na mnie poczekać. Otworzyłam drzwi i stanęłam na asfalcie. Nie wiedziałam, co robić. Czy mam do nich podejść czy stać tu, jak jakaś idiotka.
Postanowiłam do nich pójść. Szłam powolnymi krokami w ich stronę. Po chwili poznałam, że jest tam jego czwórka przyjaciół, czterej nieznani mi mężczyźni i dwie kobiety.
Stanęłam koło Zayna. Na przeciwko mnie był Niall, który siedział na masce jakiegoś czerwonego auta, a w pośrodku jego nóg stała blondynka, która niemal wsysała chłopaka. Zrobiłam obrzydzoną minę i usłyszałam śmiech mulata. Spojrzałam na niego.
- Nie wiedziałem, że Niall Cię tu zabierze. - zaśmiał się.
- Długo tu raczej nie pobędę. - uśmiechnęłam się sztucznie. Zayn podniósł jedną brew do góry, a następnie napił się piwa. Dopiero teraz zauważyłam, że trzyma je w ręce.
- Nie radziłbym Ci uciekać. Horan się wkurzy.
- Co mnie obchodzi Horan. On nawet nie zwraca na mnie uwagi. - poskarżyłam się. Nie to, że byłam zazdrosna. Po prostu, jeśli mnie tu zabrał to mógłby chociaż mnie przedstawić czy coś, a nie zostawiać w grupie nieznanych mi osób i lizać się z jakąś tanią blondynką. Widać po jej ubiorze jaka jest. Czerwona sukienka, która nie zasłaniała jej tyłka i wysokie czarne szpilki. Cóż za oryginalność, ale niestety mężczyźni na takie coś lecą.
- Kogo my tu mamy. - usłyszałam za mną. Obróciłam się i zauważyłam trójkę pozostałych przyjaciół blondyna. To zdanie, o ile dobrze pamiętam wypowiedział Harry.
- Ta, cześć, chyba. - wymamrotałam.
- Niall Cie niezbyt ugościł. - zaśmiał się Louis. - Trzymaj. - wystawił w moją stronę puszkę piwa.
- Nie chce. - odmówiłam od razu, ale on dalej nalegał. - Ja nie piję. - powiedziałam głośniej. Nie lubię, gdy ktoś wciska mi coś na chama.
- Jeżeli nie chce to jej nie dawaj. - krzyknął jakiś głos. Odwróciłam się i zrozumiałam, że był to Horan. Patrzył w naszą stronę niezbyt miłym wzrokiem. U jego boku dalej była przyczepiona tamta dziewczyna. Popatrzyła na mnie i zrobiła krzywą minę. Jakbym była jakaś trędowata. Miałam ochotę podejść do niej i ją uderzyć, ale się powstrzymałam.
- Okej, uspokój się. - zaśmiał się Tomlinson.
- Jesteś gotowy? - zapytał Liam. Niall pokiwał głową i się uśmiechnął zwycięsko. Nie rozumiałam ich. Na co gotowy?
- Sprawdziłeś wózek? - zapytał blondyn.
- Tak. Wszystko jest w porządku. - oznajmił mu Payne.
- Z kim jedziesz? - tym razem głos zabrał nieznany mi chłopak. Z tej odległości widziałam, że był ubrany w jeansowe rurki i białą koszule. Jego włosy były zielone, ale pasowały mu.
Niall kiwnął głową w moją stronę i wszyscy spojrzeli na mnie.
- Co? Gdzie mam z Tobą jechać? - powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać. Tak, bardzo śmieszne.
- Ona nic nie wie? - zapytał chłopak z ciemniejszą skórą. Niall westchnął
- Liam wytłumacz jej. Ja idę jeszcze sprawdzić samochód. - powiedział, po czym poszedł. Wszyscy również się rozeszli i zostałam tylko ja i Payne.
- O co w tym wszystkim chodzi?! - uniosłam się.
- Horan bierze udział w wyścigu. Oczywiście każdy zawodnik musi mieć towarzyszkę, a Niall wybrał Ciebie. - oświadczył. Dopiero wtedy zrozumiałam, że jestem na nielegalnych wyścigach Street Racing, które cieszyły się dużą popularnością. Kiedyś koleżanka opowiadała mi o nich. Każdy uczestnik przed wyścigiem wybiera sobie partnerkę, z którą jedzie. Mówiła również, że pewnego dnia był tutaj wypadek. Kierowca przeżył, ale jego partnerka nie.
Zrozumiałam również, że ja będę towarzyszką Nialla i mogę umrzeć.


Od autorki: Przypominam o hasztagu #TheCallFF na twitterze :)

środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 8

Po 15 minutach metalowe drzwi otworzyły się. Stanął w nich brązowooki mulat. Na sobie ma czarne rurki i białą bluzkę. Jego idealnie ułożone włosy są postawione na żelu.
W głębi duszy miałam cichą nadzieję, że to nie on jest tym Zaynem, który miał mnie odwieźć do domu. Niestety znowu się zawiodłam. Od pierwszego spotkania z nim nie spodobał mi się. Jego tajemniczość, jak i wygląd przeraża mnie,
- Idziesz czy będziesz się tak gapić? - zapytał oschle. Nie wiedziałam, że tak długo na niego patrzyłam. Pokiwałam szybko głową i ruszyłam za nim. Chciałam, jak najszybciej się stąd wynieść.
Szliśmy ciemnym korytarzem. Piwnica, w której się znajdowałam była ogromna. Znajdowało się w niej dużo innych pomieszczeń. Nawet nie chce wiedzieć kogo oni tam trzymają, i co im robią.
W oddali zauważyłam światło, które było w innym pokoju. Pewnie prowadzi ono do wyjścia z tego piekła.
Stawiałam małe kroki po schodach aż w końcu znalazłam się w pięknym domu. Była to kuchnia urządzona w jasnych barwach. Na środku znajdowała się wyspa kuchenna, na której stała miska, a w niej różne owoce. Po prawej stronie było wielkie okno wpuszczające promienie słońca na przeciwległą ścianę, na której znajdowały się obrazy.
Przyjrzałabym się im, lecz uniemożliwiła mi to ręką Zayna. Pociągnął mnie i szedł dalej trzymając mnie za dłoń. Chciałam się wyrwać, ale jego ręka zacisnęła się bardziej na mojej wychudzonej kończynie. Byliśmy w przedpokoju, który był obok salonu. Dochodziły z niego głośne rozmowy mężczyzn i stuk szklanych, jak podejrzewam butelek. Mój towarzysz ściągał czarną, skórzaną kurtkę z wieszaka, gdy koło nas pojawił się mój porywacz. Pociągnął mnie za rękę bym była bliżej niego i szepnął mi do ucha:
- Bądź grzeczna. - poczułam od niego alkohol. Uśmiechnął się głupio, po czym zaczął nachylać się w moim kierunku. Próbował mnie pocałować. Szybko przekręciłam głowę w bok tak, że jego usta wylądowały na moim policzku. Prychnął, a następnie wyszedł. Po drodze krzyknął:
- Zayn pilnuj jej! - i już go nie widziałam. Mężczyzna, do którego zwrócił się Horan, jakby go nie słuchając wyszedł. Zrozumiałam, że mam iść za nim, więc zrobiłam to samo.
Na zewnątrz było chłodno, a słońce schowało się za chmurami. Weszłam do białego mustanga i zapięłam pasy. Chłopak odpalił papierosa, po czym odjechał z piskiem opon. Przez całą drogę nie odzywał się. Myślałam, że będzie mnie zaczepiał i  docinał głupimi komentarzami.
Po kilku minutach przypomniałam sobie o czymś.
- Masz moją komórkę?
- Może. - po wypowiedzeniu tego słowa leniwie się uśmiechnął. Zdenerwowałam się, bo nie cierpię, gdy ktoś nie chce udzielić dokładnej odpowiedzi na moje pytanie.
- To masz czy nie? - zapytałam oschle.
- Milej. - upomniał mnie i dodał - Mam.
- Dasz mi? - poprosiłam miłym głosem.
- Coś za coś, kochanie. - popatrzył na mnie i puścił mi oczko.
- Możesz mówić jaśniej? - obrócił głowę w moją stronę. Jego wyraz twarzy dał mi do zrozumienia, że mam się tak nie odzywać. Spuściłam głowę. Nie chce żeby coś mi zrobił.
- Dam Ci, jeśli zrobisz coś dla mnie. - zaśmiał się. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. Kompletnie nie wiedziałam, o co może mu chodzić. Pokazał swoją prawą ręką na kroczę i podniósł brew. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem i już chciałam mu coś powiedzieć, ale on zaczął się śmiać i mówić:
- Żartowałem. - ze śmiechu odchylił głowę do tyłu. - Gdybyś widziała swoją minę. - powiedział, dalej się śmiejąc. Dla mnie nie było w tym nic śmiesznego.
Podniósł się trochę do góry i z kieszeni wyjął mój telefon. - Masz. Tylko pamiętaj, nikomu ani słowa. - po czym już się nie odezwał. Schowałam białego Samsunga do przedniej kieszeni spodni i obróciłam głowę w stronę okna. Reszta drogi minęła spokojnie i bez rozmów. Wysadził mnie pod blokiem, po czym odjechał.
Weszłam zmęczona wszystkimi zdarzeniami dzisiejszej nocy do domu. W progu przywitała mnie wściekła przyjaciółka. Miała wkurzony wyraz twarzy i tupała nogą, jak mama czekająca na spóźnioną córkę.
- Czy Ty oszalałaś?! - wykrzyczała na powitanie. Wiem, nie poinformowałam jej, że mnie nie będzie, ale nie miałam jak! W końcu mnie porwano. - Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej, że jedziesz do rodziców?! Napisałaś tylko jednego głupiego smsa i słuch po Tobie zaginął! Stało się coś, że tak nagle pojechałaś? W ogóle nie wzięłaś ze sobą ciuchów. - zaczęła swój długi monolog. Poza tym, ja napisałam jej wiadomość?! Patrzyłam na nią, jak głupia. Pewnie jeden z tamtych dupków wysłał na jej numer wiadomość w moim imieniu.
- Ja.. To znaczy.. - jąkałam się i na szybko wymyśliłam wymówkę. - To był nieplanowany wyjazd ..
- No raczej. - przerwała mi.
- Dawno u nich nie byłam i pomyślałam, że ich odwiedzę. Nie brałam rzeczy, bo miałam tam jechać tylko na chwilę, ale było ciemno i mama powiedziała, żebym została. - wytłumaczyłam się.
- Czemu mi nie odpisałaś? - zapytała się. Widać było, że już nie jest tak wkurzona, jak wcześniej.
- Nie miałam nic na koncie, a później zapomniałam. - ciągnęłam dalej moje kłamstwo. - Przepraszam. - powiedziałam ze skruchą.
- Okej, ale na pewno nic się nie stało? - zapytała z troską. Ręce miała spuszczone wzdłuż ciała i była już bardziej spokojna i zrelaksowana.
- Na pewno. - tak bardzo chciałam jej wszystko powiedzieć, ale nie chce by jeden z przydupasów Horana jej coś zrobił.
- Yhym.. Chodź zjeść. Akurat zrobiłam naleśniki. - uśmiechnęła się i poszła do kuchni.
- Tylko najpierw wezmę prysznic. - krzyknęłam w jej stronę. Chce, jak najszybciej zmyć z siebie wspomnienia z ostatniej nocy.
Wzięłam z półki świeżą bieliznę, białą bokserkę i czarne dresy. Po rozebraniu się weszłam pod prysznic i puściłam gorącą wodę. Tego mi było trzeba.
Po kąpieli wyszłam z zaparowanej łazienki i poszłam do kuchni, Wzięłam naleśniki z dżemem, a następnie ruszyłam do salonu. Zastałam tam Alice, która była rozwalona na kanapie i oglądała swój ulubiony serial, a mianowicie Przyjaciół. Ja za bardzo nie przepadam za nim, ale nie będę namawiać mojej towarzyszki by go przełączyła, bo wiem, że tego nie zrobi. Już wiele razy próbowałam i nic z tego nie wyszło.
- Co tam u nich słychać? - ni stąd ni zowąd Alice zadała pytanie.
- U kogo? - po wypowiedzeniu tych słów miałam ochotę walnąć się w łeb, ale szybko dodałam - U rodziców? - Al pokiwała głową. - Em, no nic ciekawego. To, co zawsze. Mówiłam im by nas odwiedzili, ale nie wiem, co z tego będzie. - mówiłam ogólnie. Mam nadzieje, że nie będzie więcej o to pytać.
- Niech przyjadą. Tylko żeby nas uprzedzili, jak już będą w drodze.
- Wiem, zadzwonię do nich jutro i się bardziej dogadam. - uśmiechnęłam się z pełną buzią, a dziewczyna zrobiła obrzydzoną minę, po czym zaczęła się śmiać. Pokręciłam zrezygnowana głową i zaczęłam oglądać.
Po kilkunastu minutach Al odezwała się.
- Zapomniałam Ci powiedzieć. Mama do mnie dzwoniła i jutro mam ją odwieźć do cioci. Wiesz, że mieszka ona daleko, więc nawet nie opłaca mi się wracać. Przyjadę dopiero za 3 dni. Będziesz miała wolną chatę - posłała mi uroczy uśmiech, ale zaraz spoważniała. Wystawiła w moją stronę wskazującego palca - ale masz jej nie puścić z dymem. I nie otwieraj nieznajomym. - jak zwykle się nabijała. Wstała z kanapy - O 5 wstaje, więc położę się spać. Dobranoc. - pocałowała mnie w policzek i wyszła.
Po około 5 minutach wyłączyłam telewizor i poszłam do kuchni. Tam umyłam talerz z naleśników i napiłam się. Szybko skorzystałam z toalety, po czym położyłam się na miękkim materacu obok przyjaciółki. Po ciężkim dniu szybko zapadłam w głęboki i upragniony sen.


Od autorki: Cześć! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziałów, ale już na koniec roku zawalili nas sprawdzianami i kartkówkami. Przeprowadziłam się, więc to też utrudniło mi pisanie.
Za tak długie czekanie będzie bonus, bo już w piątek/sobotę postaram się dodać rozdział 9! :)

Obserwatorzy

CREATED BY
XASHEWX