sobota, 9 maja 2015

Rozdział 6

W domu razem z Alice rozłożyłyśmy na sofie koce, poduszki i zrobiłyśmy dużo jedzenia. Postanowiłyśmy zrobić sobie noc filmową. Przed przyjazdem do domu wstąpiłyśmy do sklepu, więc teraz leżałyśmy zapchane ciastkami, chipsami i tego typu rzeczami. 
Uwielbiam takie dni, jak te. Zero obowiązków tylko relaks. Byłyśmy w trakcie kiedy Chris błagał Samanthe o wybaczenie. Jak praktycznie każdy facet - zdradził ją. Na jej miejscu bym o nim zapomniała. Jak koleś zdradzi raz to będzie to robił cały czas. Takie moje zdanie.
- Chris jest taki przystojny - westchnęła przyjaciółka - Na jej miejscu od razu bym go wzięła w ramiona. - patrzyła w telewizor, a raczej na Chrisa, jak zaczarowana.
- Wybaczyłabyś mu zdradę tylko dlatego, że jest przystojny? - zaśmiałam się. Jak można upaść tak nisko..
- Nie no, nie tylko dlatego. Ale popatrz, jak on się stara. Poza tym był wtedy pijany. - broniła go brunetka.
- Odwieczny argument facetów. Inaczej byś gadała, jakby to Ciebie spotkało. - wstałam i poszłam do łazienki. Od takiej ilości soku muszę często korzystać z ubikacji.
Wracałam do salonu i słyszałam, jak Alice rozmawia z kimś przez komórkę.
- Nie ma jej teraz. Wyszła. - powiedziała do kogoś. Mówiła o mnie? Gdy weszłam do salonu popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Muszę kończyć, pa. - to było dziwne. Dlaczego od razu się rozłączyła, gdy mnie zobaczyła? Mogłam trochę ją podsłuchać.
- Kto dzwonił? - spytałam się jej.
- A taki kolega. - nerwowy śmiech opuścił jej usta. Uniosłam jedną brew w górę. Chciałam wiedzieć coś więcej, ale ona milczała.
- Mówiliście o mnie? - musiałam to wiedzieć. To jedno zdanie, które usłyszałam na to wskazywało, ale niby dlaczego i z kim miałaby to robić.
- Co? Nie! Niby czemu? - odpowiedziała szybko. Po moim uciążliwym wpatrywaniu się w nią dodała - Oh, okej. Powiem Ci. - zrobiłam pytającą minę.
- Ale co? Gadaj szybciej. - ponagliłam ją. Nie lubię, gdy ktoś mnie utrzymuje w niepewności.
- Tylko nie złość się. - uprzedziła. Kiwnęłam głową i usiadłam wygodnie na kanapie - Więc kilka dni temu przyszedł do mnie Sam. - powiedziała cicho.
- Sam?! Ten Sam? - uniosłam się. Sam Cooper to mój były chłopak. Zerwałam z nim, bo miał mnie gdzieś. Dosłownie. Na początku, jak w każdym związku wszystko było usłane różami. Z czasem zaś Sam miał coraz mniej czasu dla mnie. Mówił mi, że zostaje po godzinach w pracy, a później jest zmęczony na spotkanie. W rzeczywistości chodził na imprezy, o których mi nie mówił. Miałam dość, więc z nim zerwałam. Przez pierwszy tydzień nachodził mnie i męczył przeprosinami, ale nie ugięłam się. Myślałam, że dał już sobie spokój, ale widocznie nie, jeśli przyszedł znowu do Al. Wcześniej też ją prosił, aby pomogła mu pogodzić się ze mną.
- Tak, ale daj mi dokończyć. Więc kilka dni temu przyszedł do mnie i poprosił żebym Cię namówiła do tego, abyś się z nim spotkała.
- Zgodziłaś się? Przecież wiesz, co zrobił i że między nami wszystko skończone Al! Czemu nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? - obwiniałam ją. Jak mogła knuć za moimi plecami. Gdybym chciała to sama bym się z nim spotkała. Nie potrzebuje pomocników.
- Tak wiem! Ale nie chciałam żebyś się z nimi spotkała, dlatego nic Ci nie mówiłam. W ogóle on poprosił żebym dowiedziała się czy jeszcze coś do niego czujesz, więc wpadłam na pomysł żeby nic Ci nie gadać. Żebyś się nie denerwowała, oczywiście - dodała - A później mu powiedzieć, że to wszystko skończone i nie chcesz się z nim widzieć. - zakończyła swoją opowieść.
Zapadła cisza. Mój mózg w tej chwili był na najwyższych obrotach. Trochę wkurzyła mnie tym, ale miała dobre intencje.
- Przepraszam, Clauduś. - zrobiła minę zbitego psa. Nie mogłam się na nią gniewać. Wiem, że nie chciała źle.
- Okej. Ale następnym razem mów mi o takich rzeczach. Jednak chciałabym wiedzieć o czymś takim. - mówiąc to ciągle patrzyłam w jej oczy. Mam nadzieje, że mnie posłucha. - Może doprowadź swój plan do końca? Umów się z Sam'em i powiedz mu, że nie jestem nim zainteresowana. - zaproponowałam.
- Naprawdę? Okej. Zadzwonię do niego, poczekaj. - wzięła telefon do ręki po czym wykręciła numer do mojego byłego.
- Daj na głośnik. - wyszeptałam zanim dodzwoniła się do niego. Posłuchała mnie naciskając na funkcję głośno mówiącą.
- Halo? - po drugiej stronie usłyszałam głos Sama. Dziwne uczucie słyszeć go po ponad 1,5 miesiąca.
- Tu Alice. Możemy się spotkać? Wiesz, o co chodzi.
- Jasne. Kiedy Ci pasuje? - ucieszył się. Niestety "biedak" nie wie, co chce mu przekazać moja przyjaciółka. Jego głos wcale się nie zmienił. W końcu czego mogłam się spodziewać po tak krótkim okresie czasu.
- Jutro o 11:30? - zaproponowała dziewczyna.
- Kurcze wtedy nie mogę. Może być o 20 w pubie Piwnica? 
- Em, okej. Pasuje, więc do zobaczenia. - pożegnała się Ali.
- Do zobaczenia. - odpowiedział jej Sam. Brunetka nacisnęła czerwony przycisk. Od razu obie wypuściłyśmy z płuc powietrze, które nieświadomie trzymałyśmy.
- Ciekawe, jak na to zareaguje. - powiedziałam, a następnie wzięłam do ust chipsa. Mam nadzieję, że się nie wkurzy tylko przyjmie to na klatę.
- Nie będzie źle. Na pewno to zrozumie. - dziewczyna posłała w moją stronę uśmiech.
Po dokończeniu filmu postanowiłyśmy położyć się spać. Jest już 22:37 a o 4:40 muszę wstać do pracy. Chciałam szybko pójść do łóżka, ale niestety Alice zajęła mi łazienkę. Pewnie teraz będę czekać aż ją zwolni około dwie godziny. To u niej standard. Nie mając, co do roboty położyłam się na wygodnym łóżku. Rozmyślając o Samie poczułam, jak mój telefon, który leży obok mojej głowy wibruje. Wzięłam go do ręki i otworzyłam smsa.

Od nieznany:
Jak się ma moje słoneczko?

Znowu on. Co mogę zrobić żeby dał mi spokój? Postanowiłam go ignorować. Po około 10 minutach przyszła kolejna wiadomość.

Od nieznany:
Wszystko okej?

On jest bipolarny? Pierw mi grozi, a teraz pyta czy u mnie wszystko okej?! Nie, nie jest OKEJ, dupku.

Od nieznany:
Czy Ty mnie ignorujesz?

Od nieznany:
Oj nie ładnie, nie ładnie...

Wystraszyłam się, gdy Alice z hukiem wyszła z łazienki.
- Możesz już wchodzić. - z westchnieniem podniosłam się z łóżka i wymruczałam pod nosem ciche "okej".
Gdy brałam prysznic ciągle myślałam o tych sms'ach. Zapowiadało się tak fajnie. Myślałam, że dał już sobie spokój, ale jednak nie mam, na co liczyć. Gorący strumień wody zmywa ze mnie cały stres związany z Sam'em i z anonimem. Po wyjściu z prysznica posmarowałam się balsamem, ubrałam piżamę i położyłam się na łóżko obok śpiącej już przyjaciółki.
O 4:40 obudził mnie budzik. Wyłączyłam go i jeszcze przez chwile postanowiłam poleżeć. W ogóle się nie wyspałam. W takich chwilach tęsknię za szkołą. Wtedy mogłabym odpuścić sobie ten dzień, ale niestety to praca i muszę iść. Przeciągnęłam się i wstałam. Brunetka, która spała obok mnie mruknęła coś i obróciła się na drugi bok. Jak ja jej zazdroszczę. Oddałabym wszystko żeby wrócić do cieplutkiego łóżka.
Wyszłam z domu dokładnie o 5:35. Na sobie miałam czarne legginsy, białą bluzkę z rękawami 3/4, a na to jeansową kamizelkę. Było nawet ciepło, więc nie zakładałam kurtki. 
Do kawiarni doszłam wraz z rytmem piosenki Bruno Marsa - Uptown Funk. Przebrałam się i zaczęłam kolejny nudny dzień w pracy.
O godzinie 11:37 do kawiarni wszedł młody mężczyzna. Był ubrany w białą koszulkę i czarne spodnie. Na oczach miał tego samego koloru okulary. Jego blond włosy postawione były na żelu. Usiadł przy dwuosobowym stoliku w kącie sali.
- Jaki przystojniak. Pójdę go obsłużyć. - moja znajoma Jessica puściła mi oczko i ruszyła w jego stronę za bardzo ruszając biodrami.
Jessica to 22 letnia dziewczyna, która kocha imprezować. Jest typem kobiety, która nie wiąże się z facetem na dłużej niż jedną noc. Nie mam zbyt dobrych relacji z nią. Jest zadufana w sobie i uważa się za księżniczkę. 
Potrząsnęłam głową i poszłam obsłużyć innego klienta. Była nim miła, starsza pani. Zamówiła sernik i capuccino. Po obsłużeniu Lucy - bo tak nazywała się owa kobieta, zasiadłam za ladą. 
Gdy wkładałam na wystawę ciasta usłyszałam czyjeś chrząknięcie. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam, że przy ladzie stoi ten przystojny blondyn, którego obsługiwała Jessica. Odłożyłam ciasta na bok i podeszłam do niego.
- W czym mogę służyć? - zapytałam miło i posłałam w jego stronę mały uśmiech. Ciągle miał pokerowy wyraz twarzy.
- Chciałem zapłacić. - odpowiedział sztywno. Niezbyt z niego miły chłopak. Niestety muszę się ciągle do niego uśmiechać, w końcu klient nasz pan. Z pewnością zdążył już zauważyć, że mój uśmiech bardziej wygląda, jakbym miała paraliż twarzy niż na szczery.
- Będzie to 12 funtów. - zamawiał on tylko tiramisu. Wyjmując kwotę, którą mu podałam ciągle patrzył się na mnie. Chciałam, aby jak najszybciej zapłacił i wyszedł stąd. 
Rzucił na ladę 50 funtów i wyszedł. Tak po prostu. Nawet nie zdążyłam go zawołać. Podejrzany był. Odkąd dostaje te wiadomości coraz częściej zauważam w kawiarni dziwnych mężczyzn.
W domu byłam o 14:40. Przez całą drogę miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie, ale gdy się odwracałam nikogo nie widziałam. Weszłam do salonu, w którym siedziała Al i oglądała jakiś serial.
- W kuchni masz obiad. - powiedziała nawet na mnie nie patrząc. Jak dobrze, że Ramonez się do mnie wprowadziła. Nie muszę po pracy gotować obiadu. Już i tak jestem wystarczająco zmęczona.
Wzięłam miskę z zupą pomidorową i usiadłam obok Alice w salonie.
- To dzisiaj spotykasz się ze Sam'em? - zagadałam do niej i wzięłam do ust łyżkę z zupą. Popatrzyła na mnie kiwając głową.
- Trochę się denerwuje. Wiesz jakie on miał czasem odpały. - powiedziała. Tak miała racje. Otóż Sam ma czasami problemy z samokontrolą.
- Nie bój się. W otoczeniu innych na pewno nic złego nie zrobi. - uspakajałam ją. W pubie gdzie jest dużo ludzi na pewno nie będzie robił głupich rzeczy.
- A Ty, co będziesz robiła, gdy mnie nie będzie? - zaciekawiła się. Połknęłam łyżkę zupy i wzruszyłam ramionami. - Czyli obijanie się, jak zawsze. - zaśmiała się i wróciła do oglądania.
Nawet się nie obejrzałam, a przyjaciółka już wychodziła na spotkanie z Sam'em.
- Zadzwoń do mnie, jak już będzie po. - krzyknęłam do niej z pokoju. Leżałam na łóżku i czytałam książkę, która bardzo mnie zaciekawiła. Na ogół nie czytam, ale tą historię poleciła mi Sara, więc się skusiłam.
- Okej! - odpowiedziała mi i wyszła. Po 10 minutach w całym domu zapadła ciemność.


Od autorki: Wow, w końcu napisałam rozdział! Cud.. Cieszycie się z wieści, że Janoskians będą w Polsce? Bo ja bardzo! Fangirling na 100% haha x. Wybieracie się na ich koncert? Ja tak, ale nie jestem pewna. Życzę Wszystkim miłego weekendu i przypominam o hasztagu na twitterze #TheCallFF

ClaudiiXXX

4 komentarze :

  1. Rozdział ciekawy, a na końcu szczególnie. Czekam na kolejny. :)

    Ana

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny rozdział:)czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzę dzisiaj na twojego bloga, a tu taka miła niespodzianka-kolejny rozdział :D jak zawsze fajny i ciekawy :) nie mogę się doczekać co będzie dalej, coś czuję, że będzie się działo. Zwłaszcza po tym końcu :D Zapraszam też na mojego bloga ;) http://enchanted-to-meet-you-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super fan fiction,mam nadzieję ze będziesz częściej dodawała rozdziały, nie powiem jako jedyne z wielu mnie wciagnelo x

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

CREATED BY
XASHEWX